Administrator
Gmach centralny. Wspomnienia wracają.
Dares wszedł do środka i dokładnie się rozejrzał wokół. Trochę się tu zmieniło, ale wciąż rozpoznawał salę, przez którą kiedyś codziennie przechodził. Chcąc wejść na górę, przypadkiem spojrzał na jedną z bocznych salek, gdzie kiedyś znajdowało się jedno z okienek urzędniczych.
- A gdyby tak przywrócić ten gabinet do życia? - pomyślał, jednocześnie mówiąc do siebie, że tamta sprawa może chwile poczekać, migiem ściągnął wszelkie pajęczyny i kurz z pozostałych (w miarę dobrym stanie) mebli, po czym powyrywał dokładnie wszelkie zielska. Opróżnił jeszcze szafki ze śmieci i przyjrzał się efektom swojej pracy:
Gabinet ten był dobrze rzec ujmując mały. Znajdowało się w nim jedno, mosiężne biurko z dębowym krzesłem, za którymi stały w dwóch równych rzędach (po 5 w każdym) szafki przeznaczone na dokumenty związane z misjami. Po jednej stronie stały te na jeszcze nie rozpoczęte, a zlecone, zaś naprzeciwko znajdowały się przeznaczone na sesje już ukończone.
Offline
-Dares!- zawołała wchodząc do gabinetu misji- Przemów tej dwójce do rozsądku! -wskazała na Baldura i Busila- Chcą sami udać sie na misje , żeby "zawrzeć pokój" z tubylcami, ale to czyste szaleństwo! Chyba tylko samobójca na to się zgodzi!
Patrzyła mu prosto w oczy, licząc na to, że coś zrobi.
Offline
Busil wszedł drugi. Zauważył otwarte drzwi i Sunako w środku i Baldura na dworze przywiązującego Primera.
Usłyszał, co dziewczyna mówiła do Daresa.
- Witaj towarzyszu. - powiedział wchodząc do środka - Dares, jest pewna sprawa, pomożesz nam?
Busil spojrzał na drzwi.
- Może poczekam z wytłumaczeniem sprawy aż do przyjścia Baldura. Nie chce zaczynać bez niego.
Offline
Moderator
Baldur rozsiodłał Primera i znalazł mu kępke trawy. Zaniechał przywiązywania go. To nie był zwykły koń. Doskonale się rozumieli. Usłyszał krzyki Sunako dochodzące z gabinetu. Uśmiechnął się rozbawiony. Wszedł za Busilem zamykając drzwi.
- Witaj Daresie. - Przywitał się i zwrócił do Bilusa. - Przyjacielu proszę wytłumacz Twój plan.
Offline
Administrator
- O! - wyrwało mu się, samemu tego nie pragnąc - Jeśli chodzi o to, to właśnie szukałem ludzi do takowej misji - rzekł z uśmiechem na twarzy - A więc? Kiedy bylibyście w stanie wyruszyć? - spytał się i błyskawicznie wrócił za biurko, wziął do ręki pióro nasączone atramentem i jakiś pergamin. Coś tam naskrobał i powiedział - Jeśli znajdziecie jakiś lud, to dajcie ten list przywódcy. - następnie wręczył pisemko Busilowi i tak stając powiedział do Sunako - Wybacz. Mówiłaś coś?
Offline
-Nie, nic!- odpowiedziała wściekła - Tylko idę z nimi. Jak tubylcy mnie zabiją, to będziesz miał jedną elfkę mniej. A jak jakimś cudem dzięki ich głupocie przeżyjemy, to będzie to cud. - powiedziała i nie czekając na jego odpowiedź wyszła.
Offline
Busil zaśmiał się z sytuacji w jaką wpadła Sunako, coś nie poszło po jej myśli. Jednak, czuł się trochę zawiedziony, że ten świstek papieru miał wszystko załatwić, miał nadzieje na jakąś bardziej dramatyczną i ciekawą misję. Przypomniał sobie coś jednak.
- Daresie, mam pytanie. Jak mamy przedostać się do dowódcy? Podczas naszego poprzedniego spotkania z tubylcami, oni próbowali nas zabić. Mamy się tam wkraść czy jak?
Offline
Administrator
- Zwyczajnie powiedzcie, że jesteście ode mnie. - rzekł chłopak i od razu skierował się do wyjścia. Po drodze podszedł do Sunako, po czym przytulił ją, cmoknął w policzek i wyszeptał:
- Uważaj na siebie - szybko ruszył do wyjścia, a gdy znalazł się już w progu, nawet się nie odwracając skierował swoje słowa do całej grupy:
- Albo was przepuszczą, albo zabiją. - wyszedł jakby nigdy nic.
Offline
Moderator
Śmieszyła go każda sekunda w tym gabinecie.
- Ruszajmy już. - Powiedział w obawie, że wybuchnie śmiechem. Zwrócił się do elfki. - Nie dąsaj się już tak bo przywiążemy Cie to drzewa i tu zostaniesz.
Poczuł znajome uczucie pewności siebie. Czuł, że zaraz znów stanie się aroganckim młokosem. Spojrzał na skąpy ubiór elfki.
- Lepiej to zakryj bo nie ręcze za siebie. - Odpowiedział z błyskiem w pku i wyszedł z gabinetu śmiejąc się w głos.
Offline
Busil wyszedł za Baldurem z gabinetu.
- Dzięki za pomoc. - powiedział na pożegnanie. - Nie martw się, przeżyjemy i jeszcze poprawimy tutaj życie.
Po chwili, postać Daresa znikła mu z oczu. Już zaraz stał przed budynkiem.
- Tak więc... - zaczął - Patrzyłem na ślady na pobojowisku i zauważyłem skąd mniej więcej przybyły dzikusy. Możemy iść.
Offline
Stała na korytarzu kiedy tamta dwójka dołączyła do niej.
-Możemy iść tamtędy...- powiedziała do Busila i uśmiechnęła się, po czym stanęła obok Baldura.
-Właśnie o to mi chodzi - powiedziała tak cicho, że tylko on mógł to usłyszeć. Wyprzedziła go i wyszła.
Offline
Dashe przemierzając okolicę napotkał na swej drodze budynek. Zajrzał do środka i ujrzał w nim stojące biurko oraz szafki. Domyślił się to może być jakiś gabinet misji lub coś podobnego. Niewiele myśląc rzekł donośnym głosem - Witam! Ja tu jestem w sprawie misji, może znalazło by się jakieś zadanie dla mnie? - Mężczyzna stał i uważnie rozglądał się po pomieszczeniu...
Offline
Administrator
- Owszem, Dashe'u. Owszem - odpowiedział mu znajomy głos. - Potrzebujemy kogoś do pewnego zadania, które sprawi, że przyłączy się do nas kolejny lud i uzyskamy dostęp do wzgórza w ostępach, posiadającego złoża rudy. Aby do tego doszło musisz pokonać w pojedynku jednego z ich wojowników. To jak? Zgadzasz się na to? Tylko będzie ci potrzebny ktoś w roli sekundanta.
Offline
Dashe skierował wzrok na Daresa i po chwili odpowiedział - Oczywiście, że się zgadzam. A jeśli chodzi o...sekundanta to będę musiał poszukać kogoś, ale nie powinienem mieć z tym większych problemów.. Powiec mi coś więcej o tym wojowniku z którym będę miał się zmierzyć... - Dashe uśmiechnął się ukradkiem i w milczeniu czekał na odpowiedź Daresa.
Offline
Busil pojawił się w gabinecie misji, tak jak poprosił go Dares, był sprawny i gotowy do następnej przygody.
- Jestem - powiedział pojawiając się w drzwiach. Zauważył znajdującego się w środku Dashe'go. - Witaj wojowniku.
Zauważył, że mężczyzna rozmawia z Daresem, nie chciał im przeszkadzać w rozmowie, więc przysiadł z boku i poczekał, aż skończą. Myślał, że może usłyszy coś ciekawego.
Offline