#16 2013-06-30 12:18:43

Kylar Stern

Moderator

19483948
Zarejestrowany: 2013-06-14
Posty: 305
Punktów :   

Re: Punkt Medyczny

Baldur miał ich powoli dość. Cały czas ktoś potrzebował jego pomocy. Ciężkie życie lekarza pomyślał. Nazael się obudził patrząc w jego oczy również dostrzegł efekty Hissalum. Pomógł mu wstać i wprowadził go do sali.
- Leży tam na stole operacyjnym. Prawie sobie flaki wypruła ale już jest wszystko opanowane. Jakbyś mógł to idż i uciskaj ranę aż krwotom całkiem ustanie a ja przygotuje wzmacniające leki.


Karta postaci
Artill Cahir - to moje drugie imię. Zabójca musi dbać o anonimowość.

Offline

 

#17 2013-06-30 12:28:13

 Nazael

Mieszkaniec

46454502
Zarejestrowany: 2013-02-06
Posty: 218
Punktów :   
WWW

Re: Punkt Medyczny

Nazael wszedł za Baldurem do pomieszczenia i spojrzał na stół na, którym leżała ledwo żywa Airi. Lekko zaszokowany powiedział. - Airi co ci się stało?! - Po czym szybkim krokiem podszedł i uciskał ranę elfki aby ta nie krwawiła. Czuł wyrzuty sumienia - może jak by on nie zjadł tego przeklętego liścia to nic by się nie stało? Ale to już nie ważne nic na to nie poradzę. - myślał, a czasami nawet szeptał sam do siebie.

Ostatnio edytowany przez Nazael (2013-06-30 12:29:48)


Moja KP

Serwer haxball ZAPRASZAM  hasło: ziemiacaelum

Offline

 

#18 2013-06-30 15:54:08

Astaroth

Mieszkaniec

47770065
Zarejestrowany: 2013-06-28
Posty: 37
Punktów :   

Re: Punkt Medyczny

Drzwi szpitala uchyliły się lekko i do środka niemalże wpadł wysoki, przyodziany w kolczugę i poplamiony czerwoną substancją płaszcz mężczyzna. Sięgające do ramion, kręcone, jasne włosy były przemoczone, a na twarzy malował się ból. Asteroth, bowiem tak miał na imię ranny mąż, zazwyczaj starał się nie okazywać bólu; to było niegodne wojownika. Ilekroć został ranny na polu walki, tylekroć walczył do końca, nie bacząc na skutki. Tak wychował go ojciec i to miał w krwi. A teraz nawet na podłodze, bo tam jego krwi było najwięcej. Lekko uśmiechnął się na tą myśl, lecz już po chwili na jego twarz powrócił grymas bólu. Wstydził się tego, ale nie mógł nic poradzić; ramie bolało jak cholera. W końcu nie codziennie ma się zmiażdżone kości i poharatane mięso, bo jakiś kretyn musiał spudłować morgensternem. Gdyby to jeszcze wróg był, ale sojusznik? Porażka, gorzej być nie mogło. Gdyby jeszcze bitwa zakończyła się wygraną, to zaraz zajęliby się nim medycy polowi. Początkowo wszystko zapowiadało się jak należy; mieli tylko rozgromić niewielki oddział orków. Kilka machnięć toporem i po sprawie. Ale nie, ślepy los zesłał nie wiadomo skąd całą armie tych sukinsynów. Bogowie go opuścili i przez całą drogę tutaj klął na nich pod nosem. Miał nadzieję, że zakażenie się nie wdało, ale podświadomie wiedział, że niepotrzebnie tak długo zwlekał. Mógł od razu udać się do tego miasta, zamiast próbować odratować swój oddział. Przynajmniej nie pozostał tchórzliwym dowódcą. Jednak cóż z niego za kapitan, sokoro jako jedyny nie poległ w walce? Zatracił swoich ludzi, a sam pozostał przy życiu. Czyn niegodzien wojownika, szczególnie takiego, jakim był on sam. Powinien zginąć wraz ze swoimi, choćby musiał sam się ukatrupić. Ale cóż poradzić? Dostał w ramię i głowę, a potem obudził się już po wszystkim. Orkowie byli zbyt głupi, żeby podobijać żołnierzy. Żałował tego. Żałował jak nigdy...

A teraz stał w jakimś szpitalu i chciał prosić o pomoc. Bogowie śmieli się pewnie z niego w niebiosach. Cała ziemia czerwona była już od krwi, płaszcz przesiąknął cieczą tak, że spokojnie można było z niego wyciskać ją litrami. Nie mógł ruszać lewą ręką i jedynie zwisała na kilku ścięgnach. W prawej dłoni dzierżył jednak topór. Zawsze miał go przy sobie i teraz też nie miał zamiaru go odrzucić. Tarcza narzucona była na plecy, ledwo trzymała się po serii uderzeń dwumetrowych bestii. Zaklał cicho pod nosem i podniósł głowę. Padł na kolana i prawą ręką opierał się na ziemi, rozglądając się za kimkolwiek, kto mógłby mu pomóc. Jedynym, co trzymało go przy życiu, była myśl o zemście. Pamiętał wyraźnie mordę dowódcy oddziału orków, który wymordował jego kompanów. Bez wątpienia był to szaman i parał się jakąś brudną magią. Matka Asterotha była czarodziejką, przynależała do Kolegium Bursztynu i miał do niej szacunek. Ale nie do jakiegoś niedoszłego szamana z krzywym ryjem. Z chęcią zobaczyłby go konającego na palu. Ale na to jeszcze przyjdzie czas, na razie musiał zrobić, wszystko, żeby odzyskać sprawność ręki.
-Jest... Jest tutaj ktoś? - zawołał cicho z nadzieją, że jednak go ktoś usłyszy. Przed oczami robiło mu się już ciemno, stracił mnóstwo krwi. Wola walki trzymała go jednak przy życiu. Nie był byle kim, był członkiem Zapomnianego Rodu. Potomkiem królów zza Morza. Kiedyś powróci do domu i odzyska władzę. Ta idea pozwalała mu przetrwać.

Offline

 

#19 2013-06-30 17:16:18

Kylar Stern

Moderator

19483948
Zarejestrowany: 2013-06-14
Posty: 305
Punktów :   

Re: Punkt Medyczny

Kończył przygotowywać leki dla Airi gdy nagle usłyszał cichy głos. Już wiedział co to znaczy. Następny chory. Nie odwracając się skończył przygotowywać papke dla Airi. Wcisnął miske w dłoń Nazaelowi.
- Nakarm ją. Dopilnuj aby połknęła cały lek. -  Powiedział spokojnie do Naza i odwrócił się. Był na wielu bitwach, widział wiele śmierci i kalectw ludzi ale to co zobaczył u wysokiego mężczyzny stojącego w progu lekko go zdumiało. Kałuża krwi otaczała jego stopy, ręka obficie krwawiła ledwo trzymając się na ścięgnach. Szybkim krokiem podszedł do rannego i podprowadził go do łóżka. Podbiegł do szafki zdejmując szklane naczynie z zielonym proszkiem.
- Teraz zapiecze i to bardzo. - Powiedział wysypując proszek na ranę. - Ale powstrzyma krwawienie. Gdy proszek zacznie zmieniać się w zieloną piane zawołaj mnie.
Podszedł tymczasem do Airi wyjmując z szafki nić i igłę.
- Nazaelu przypatrz się. Będziesz zaszywać drugą stronę. - Powiedział biorąc się do pracy. Śpieszył się aby zdążyć na czas do drugiego rannego.


Karta postaci
Artill Cahir - to moje drugie imię. Zabójca musi dbać o anonimowość.

Offline

 

#20 2013-06-30 17:42:16

Astaroth

Mieszkaniec

47770065
Zarejestrowany: 2013-06-28
Posty: 37
Punktów :   

Re: Punkt Medyczny

Kiedy pomoc w końcu nadeszła, mężczyzna był już na skraju wyczerpania. Nigdy nie czuł się tak słabo, choć poniósł niejedną, ciężką ranę w bitwie. Teraz nie wiedział nawet, czy osoba, która ciągnęła go do jakiejś sali, jest kobietą czy mężczyzną. Widział jedynie czarną plamę, jakby cień. Ramię, a raczej to, co z niego zostało, bolało go coraz mocniej. Przed oczami rozciągał mu się widok morza. Stał na statku i dowodził swoim oddziałem. Wracał do domu. Szybko jednak zorientował się, że jest to sen na jawie. Usłyszał bardzo odległy, męski głos mówiący coś, o proszku. Nim jednak zrozumiał sens słów, poczuł piekielne pieczenie w miejscu, w którym zraniła go broń towarzysza. Większego paradoksu nie widział, przez całe życie. Właśnie kona na łożu szpitalnym z bezwładną, poszarpaną ręką, zraniony przez członka własnego oddziału. Na jago twarzy pojawił się słaby, ironiczny uśmiech. Miał nadzieję, że trafił pod dobrą opiekę, bowiem nie śpieszyło mu się jeszcze na tamten świat. Poza tym nie zostałby tam przyjęty z honorami - nie poległ na polu bitwy, a na zwykłym łóżku. Ta myśl nie dawał mu spokoju. Leżał tak przez chwilę wsłuchując się w zgiełk, jaki panował wokół niego. Kątem oka widział jakieś zamieszanie, na pobliskim stole operacyjnym. Leżała na nim jakaś kobieta. Chyba, nie był pewien. W każdym razie uwaga, jaką jej poświęcali, świadczyła o tym, że nie jest z nią dobrze. Ale cóż, w końcu on też nie miał się najlepiej. Zamknął oczy, próbując nie dać się zabrać Śmierci. Nie teraz, musiał najpierw spłacić dług. Obiecał sobie, że jeżeli uda mu się przeżyć, znajdzie szamana, który pozbawił go dumy i odetnie mu łeb, a następnie spali na stosie. Tak, ta wizja była dosyć interesująca. Teraz jednak w głowie odbijała się echem zasłyszana w dzieciństwie pieśń. Opowiadała o jego narodzie, o tym jak dumnie powrócą na stare prochy i tam zbudują królestwo.

"...tedy powrócim na błękitną toń,
ku domu dążąc, w dłoni dzierżąc broń."



Nadszedł ten moment, kiedy całe życie przewija się człowiekowi przed oczami. Tak podobno wyglądają ostatnie chwile na tym świecie. Jednak on nie miał czego wspominać; całe życie walczy w imię... W imię czego? W imię Stwórcy? Tak... Mordował ludzi, którzy sprzeciwiali się ideom jego religii, nabijał ich na pal i palił ciała. Cała jego historia splamiona była krwią niewinnych. Oni mieli swojego boga, a on narzucał im swojego. Stwórca zamienił go w bestię, a teraz haniebnie zabił, dla własnej satysfakcji. Pozostali bogowie grali w karty o jego duszę, a on... A on leżał i śnił. Śnił o Odrodzonym Królestwie, bez bezsensownego przelewu krwi, bez świętej wojny. Marzył o lepszej rzeczywistości, zapominając o ogarniającym go bólu. Był tylko on i nierzeczywista utopia jego królestwa. Tego, które upadło z błędów jego przodków. Zacisnął zęby i przechylił głowę, tak, aby zobaczyć co się dzieje na drugim stole. Otworzył powoli oczy i natychmiast oślepił go blask. Widział cienie jakichś postaci, krzątających się po pomieszczeniu.

Ostatnio edytowany przez Astaroth (2013-06-30 17:46:05)

Offline

 

#21 2013-06-30 18:03:37

Kylar Stern

Moderator

19483948
Zarejestrowany: 2013-06-14
Posty: 305
Punktów :   

Re: Punkt Medyczny

Zaszywał ranę elfki wciąż zerkając na drugie łóżko. Nie był pewien czy ranny usłyszał co mówił. Uwijał się szybko przy ranie Airi pokrywając ją coraz nowszymi szwami. Skończył i krzyknął na Naza:
- Teraz Ty! - Wyjął drugi komplet nici i igieł jednocześnie zgarniając z szafki słodki lek zwany Glukeniz. Baldur wiedział, że lek świetnie wzmacnia odporność a tego było trzeba rannemu. Spostrzegł, że piana obficie wydostywała się z rany. Za długo..- pomyślał. Puścił się biegiem do łażni nabierając wiadro wody. Wrócił do ranego i przemył mu rane. Wbrew jego obawom nie było żle. Krwawienie ustało, zostało tylko wzmocnić organizm i pozszywać. Wyjął sztylet, dokładnie umył go w wodzie i zaczął obcinać skrawki mięsa, które już się nie przyjmą. Starł liść Glukenozu i dodał do niego troche płynu usypiającego. Wszystko zmieszał w misce z zimną wodą. Ostrożnie wlał rannemu dogardła. Zaczął zszywać rane. Był spokojny. Glukeniz wzmocni organizm a środek usypiający wyłączy inne procesy organozmu aby mógł się skupić na leczeniu rany. Zszywał dokładnie ręke nucąc jedną z radosnych melodi.


Karta postaci
Artill Cahir - to moje drugie imię. Zabójca musi dbać o anonimowość.

Offline

 

#22 2013-06-30 19:45:31

 Nazael

Mieszkaniec

46454502
Zarejestrowany: 2013-02-06
Posty: 218
Punktów :   
WWW

Re: Punkt Medyczny

Nazael lekko zdziwiony lecz mający jako takie  pojęcie o medycynie postanowił bez zwłoki zaszyć ranę towarzyszki. Pierwsze wbicie igły poszło gładko za drugim razem natomiast wbił nie tam gdzie chciał:
- Cholera. Mam nadzieję, że nic jej się przy mnie nie stanie. - Po czym oddał się dalszemu szyciu, które szło mu już nie najgorzej.


Moja KP

Serwer haxball ZAPRASZAM  hasło: ziemiacaelum

Offline

 

#23 2013-07-01 10:48:29

Astaroth

Mieszkaniec

47770065
Zarejestrowany: 2013-06-28
Posty: 37
Punktów :   

Re: Punkt Medyczny

Astaroth nie pamiętał już, co działo się po jego zaśnięciu, które nadeszło chwilę po podaniu jakiegoś lekarstwa. Był mocno osłabiony, o czym świadczył blady kolor skóry, zapadnięte oczy i powolne ruchy. Odzyskanie krwi, którą stracił zajmie wiele czasu, przez co plan jego zemsty musi zostać odłożony. Być może uda mu się znaleźć jakiegoś kapłana, który swą mocą zregeneruje nadwyrężone siły wojownika, acz szanse na to były marne. Pozostawało mu tylko czekać, aż organizm stanie ponownie na nogi. Teraz, kiedy uchylił lekko oczy, wiedział, że udało mu się przeżyć. Ostatnie wydarzenia, związane z przybyciem do szpitala, nie ważne jak odległe, bowiem nie mógł sobie tego przypomnieć, wydawały się jakby spowite mgłą. Po chwili przypomniał sobie, o czym śnił; wczorajsze marzenia, przeniosły się do sennej krainy i tak wykreowały świat, jakiego Syriuszowi brakowało. Zastanawiał się nad sensem jego wszystkich działań, mających na celu nawrócenie innych narodów, na wiarę w Stwórcę. Przed oczami przewijały mu się obrazy cierpiących, niewinnych ludzi, ginących pod ostrzem jego topora. Czy naprawdę musiał ich mordować? Czy to Stwórca zmienił go w coś... Coś tak okropnego? Sumienie zaczęło w końcu prawić mu morały, chociaż przez ostatnie siedem lat milczało. Obserwowało tylko poczynania swego pana, nie wtrącając się w żadne z nich. W przeciągu ostatnich kilku godzin wydarzyło się jednak coś, co zmusiło mężczyznę do zrobienia, dawno zapomnianego, rachunku sumienia. Wiedział, że wyrządził zbyt wiele krzywd. Był taki sam, jak jego przodkowie - wpatrzony w jeden, odległy cel na horyzoncie, do którego dążąc, musiał pozbawić życia dziesiątki tysięcy istnień. Czy aby na pewno to była właściwa droga do osiągnięcia sukcesu? Musiało być inne wyjście. I tego dnia, kiedy częścią siebie był już w zaświatach, postanowił znaleźć tą drugą, być może lepszą drogę. Koniec z bezsensownym przelewem krwi. Powróci do Upadłych Krain, ale nie na tratwie z truchła niewinnych.

Kiedy już powrócił do rzeczywistości, a jego oczy przywykły do światła, mógł obejrzeć pomieszczenie, w którym się znajduje. Wpierw jednak zerknął na lewe ramię; pozszywane i opatrzone. Skoro go nie amputowali, to znaczy, że będzie jeszcze mu służyło. O dziwo podciągnął się o własnych siłach i usiadł na łóżku. Jego płaszcz leżał na ziemi, obok kolczugi, tarczy i topora. Sam był ubrany jedynie w białą, czystą koszulę i ciemnobrązowe spodnie, oraz skórzane buty. Odgarnął długie włosy z twarzy i omiótł wzrokiem całą salę. Prócz niego, był tutaj jeszcze jeden pacjent. A raczej pacjentka. Młoda elfica, o opadających na poduszki, złotych włosach, przywiązana była przywiązana do łoża. Zazwyczaj takie środki bezpieczeństwa, stosowało się kiedy chory, chciał pozbawić siebie życia, był niebezpieczny dla otoczenia, lub był pod działaniem jakiejś klątwy. Ciekawiło go jednak, jaki był powód unieruchomienia tej właśnie niewiasty. Nie wyglądała na niebezpieczną. Wkładając w to całą swoją siłę, podniósł się z łóżka i stanął na własnych nogach. W pierwszej chwili zakręciło mu się w głowie; nie powinien jeszcze sam chodzić. Stawiając powoli kroki, podszedł do łoża, na którym leżała owa elfica. Gdzieś w podświadomości, coś podpowiadało mu, żeby lepiej uważać i mieć topór w pogotowiu, lecz zignorował ostrzeżenie. Zatrzymał się na chwilę przy elficy - pojękiwała cicho, co świadczyło o tym, że ból jej doskwiera. Odchrząknął cicho.
-Witaj, jestem... Jestem Astaroth. - zaczął. Rozejrzał się raz jeszcze po szpitalnym pomieszczeniu, i stwierdził, że jest to iście nietypowe miejsce na rozmowę. Ale cóż, lepsze to, niż leżenie kołkiem w łóżku. Poza tym miał nadzieję, że już niebawem będzie mógł wyjść na świeże powietrze.
-Jak się czujesz? Zawołać kogoś z personelu? - zapytał i uśmiechnął się krzywo. Jemu również ból nie dawał spokoju, acz było o wiele lepiej, niż wcześniej.

Offline

 

#24 2013-07-01 12:04:14

 Airi

Mieszkaniec

33682749
Zarejestrowany: 2013-02-06
Posty: 233
Punktów :   

Re: Punkt Medyczny

Przez cały czas patrzyła w sufit starając się ignorować to co się dzieje. Myślami była daleko od tego miejsca. Myślami była w domu. Tak bardzo chciała znów się tam znaleźć, znowu spotkać dawnych przyjaciół, rodzinę. Wysłuchać kolejną opowieść wędrowca, o nieznanych krainach, o jego niezwykłych przygodach. Gdyby tylko mogła cofnąć czas do tamtego wydarzenia postąpiłaby inaczej. Poszłaby nad pobliską rzekę i siedziała tam, dopóki pomysł o podróży nie odleciałby siną w dal. W końcu jedni są w stanie podjąć wędrówkę w nieznane, a drudzy nie... Zaś trzeci robią wszystko spontanicznie, pod wpływem chwili - tak jak Airi.
Z rozmyślań wyrwał ją głos innej osoby. Co mówił? Elfkę zbytnio to nie obchodziło. Jeśli to było pytanie skierowane do niej i tak nie byłaby w stanie odpowiedzieć. Jedyne odgłosy jakie wychodziły w tej chwili z jej ust to ciągłe pojękiwania. Miała ochotę podciągnąć kolana pod brodę, by zwinąć się w kłębek, jak to robiła zawsze, gdy coś ją bolało. Jednak za każdym razem gdy chciała to zrobić, spotykała opór. Ciągle zapominała, że przywiązano ją do stołu. Tylko po co? I tak nie miała siły podnieść głowy, co dopiero ręki, by uderzyć tych co każą jej tak cierpieć. Tak bardzo chciała komuś przywalić... Tak bardzo chciała, żeby jej ktoś przywalił. Stracić przytomność na cały ten czas, gdy bedą zajmowac się jej raną, byłoby najlepszą opcją. Co też nastąpiło, gdy kolejna fala bólu przeszła przez jej ciało. Zemdlała.
Obudził ją nieznajomy głos mężczyzny. Mrugnęła kilka razy i obróciła głowę w jego stronę. Przez chwilę widziała tylko zarys postaci, dopiero później więcej szczegółów. Chciała wstać i usiąść. Dziwnie się czuła w takiej pozycji. Zdenerwowana szarpnęła jeden raz ręką, ale więzy trzymały. Jęknęła cicho, gdy rana dała znowu o sobie znać.
- Jak na taką sytuację czuję się wyśmienicie. A przynajmniej lepiej niż wcześniej - powiedziała w końcu z lekkim uśmiechem. - Jeśli byłbyś tak miły i mnie rozwiązał... Albo przynajmniej kogoś zawołał.

Offline

 

#25 2013-07-01 12:21:23

Astaroth

Mieszkaniec

47770065
Zarejestrowany: 2013-06-28
Posty: 37
Punktów :   

Re: Punkt Medyczny

Już po chwili kobieta zdołała odpowiedzieć; czyli nie było z nią aż tak źle. Jak widać częściowo zregenerowała nadwyrężone siły, gdyż jeszcze kilka godzin wcześniej zwijała się z bólu. Zatem oboje trafili pod dobrą opiekę. Teraz chciał podziękować temu, który zaleczył jego ramię, bowiem wcześniej nie miał takiej okazji. Nie wiedział nawet gdzie konkretnie jest, ale sen dobrze mu zrobił. Uśmiechnął się lekko na słowa kobiety i zakasłał cicho, co sprawiło mu niemały ból. Najchętniej zatopiłby udręki w jakimś mocnym trunku, ale stwierdził, że zaczeka na jakiegoś medyka i dowie się, czy jest na tyle dobrze, żeby mógł opuścić szpital. Chciał odzyskać dawną sprawność w lewym ramieniu, inaczej nie mógłby już walczyć. Obiecał sobie w duchu, że zaraz bo rekonwalescencji, zakupi okręt i wypłynie do Krain Zza Morza. Tam odbuduje królestwo. Szybko jednak wyrwał się z zadumy, stwierdziwszy, iż niegrzecznie jest milczeć, kiedy dama o coś prosi. Powrócił do świata materialnego i spojrzał na elficę. Cóż, chciała, żeby ją rozwiązał, lecz on miał pewne wahania. Nie bez potrzeby zapewne została skrępowana. Jednakowoż nie wyglądała na niebezpieczną, a w razie czego, nawet w tak opłakanym stanie, w jakim się aktualnie mężczyzna znajdował, spokojnie da radę unieruchomić ponownie kobietę.
-Tak, myślę że tak... - odparł i zaśmiał się cicho. W lewej ręce mógł jedynie lekko poruszać palcami - co i tak było ogromnym sukcesem - więc, posługując się tylko prawą dłonią, zaczął rozwiązywać węzły. Zajęło mu to kilka chwil, a skończywszy uznał, że nie da rady dłużej stać o własnych siłach. Nie chcąc jednak wrócić do łoża, podsunął sobie stojące nieopodal krzesło i przysiadł na nim.
-Jeżeli mógłbym wiedzieć... Dlaczego Cię skrępowali...? - tutaj zastanowił się chwilę i przypomniał sobie, że nie ma pojęcia jak jego rozmówczyni ma na imię. Cóż, pół biedy jeżeli się nie przedstawiła, ale jak przez ten cały zabieg, to on zapomniał... Odchrząknął ponownie i poklepał kieszeń w poszukiwaniu fajki. Niestety takowej nie znalazł. Zaklął cicho pod nosem, pewnie wypadła mu gdzieś po drodze. Była to pamiątka po dziadku, ale nie było teraz czasu na jakieś sentymenty. Przeczesał włosy ręką i spojrzał na elficę, wyczekując odpowiedzi.

Offline

 

#26 2013-07-01 14:26:48

 Airi

Mieszkaniec

33682749
Zarejestrowany: 2013-02-06
Posty: 233
Punktów :   

Re: Punkt Medyczny

Przyglądała mu się przez cały czas. Widziała, że wahał się nim zaczął ją rozwiązywać. Nic dziwnego, ona też pewnie by miała pewne opory przed uwolnieniem kogoś. Nigdy nie wiadomo na kogo się trafi, a wiele myśli przychodzi do głowy widząc przywiązaną osobę. Zawsze może być ona psychopatą, bądź inną tego typu istotą. Dlatego postanowiła zachować miły wyraz twarzy, by nie zrazić go do siebie. Nie było powodu, by miała zacząć się dziwnie zachowywać. Najgorsze chwile minęły, te gdy chciała pobić każdego kto ją dotknął i sprawił jej tym samym jeszcze większy ból. Natomiast teraz była wdzięczna człowiekowi za to, że postanowił jej pomóc. Gdy zajął się węzłami wreszcie zwróciła uwagę na jego ramię. Nie wyglądało zbyt dobrze.
- Dziękuję - powiedziała, gdy mogła swobodnie ruszać wszystkimi kończynami. Podniosła się do pozycji siedzącej, by obejrzeć miejsce gdzie wbiła się gałąź. Skrzywiła się widząc zaszytą ranę. Bała się nawet myśleć o tym, jak to musiało wyglądać wcześniej. Może to nawet lepiej, że ją skrępowali. Przynajmniej nie miała jak na to wszystko patrzyć. Najważniejszym było teraz to, że żyła. Widocznie drewno musiało ominąć jej narządy wewnętrzne.
- Pewna nie jestem - zaczęła mówić, odwracając się w stronę do Astaroth'a. - Może dlatego, że miałam wbitą do boku gałąź? Może nie chciał ten mężczyzna, bym się ruszała podczas gdy on miał ją wyjąć. Tylko nie rozumiem czemu mnie nie rozwiązali skoro było już po wszystkim... - Usmiechnęła się ciepło mimo bólu jaki jej doskwierał. Nie był aż tak straszny jak wcześniej, a przynajmniej nie powinna robić złej miny z powodu małej rany... Bo taką była w porównaniu z tym co się przytrafiło człowiekowi tuż obok niej.
- Przepraszam, ale chyba nie dosłyszałam twojego imienia - dodała na koniec. - Jestem Airi.

Offline

 

#27 2013-07-01 15:07:54

Astaroth

Mieszkaniec

47770065
Zarejestrowany: 2013-06-28
Posty: 37
Punktów :   

Re: Punkt Medyczny

Wojownik złapał się gwałtownie za ramię, kiedy nagła fala bólu, przyprawiła go o zawroty głowy. Dobrze, że usiadł, bo wylądowałby teraz na twardej podłodze. Kiedy już doszedł do siebie, co trwało kilka chwil, zamrugał kilka razy i ponownie spojrzał na elficę, a następnie na jej ranę, na brzuchu. Wyglądała poważnie i ciekaw był, jak się o nią przyprawiła. Odetchnął cicho, chcąc stłumić jęknięcie i ponownie przeczesał włosy ręką.
-Astaroth.- uśmiechnął się lekko. Chciałby już opuścić szpitalną celę, stanąć na drewnianym pokładzie okrętu, poczuć zapach morza i wiatr we włosach. Pragnął tego jak nigdy, bowiem od wielu miesięcy nie widział już błękitnych fal i piaszczystych wybrzeży. Ruszył na kolejną wyprawę zbrojną w imię Stwórcy, dokonał rzezi, lecz tym razem poniósł klęskę. Serce zabiło mu szybciej, kiedy przypomniał sobie o swoim oddziale. Byli to w większości młodzieńcy, wytypowani przez starszyznę, ale wśród nich, Syriusz miał kilku dobrych przyjaciół i zaufanych ludzi. A teraz leżeli gdzieś w błocie, zjadani przez robaki i rozszarpywani przez dziką zwierzynę. Niech to szlag... Z zamyśleń wyrwały go słowa elficy. Airi, hm... Ładne imię. Uśmiechnął się w duchu i wyjrzał, przez znajdujące się w pokoju okno. Na zewnątrz padało, z resztą jak w tedy, kiedy ostatkami sił dążył ku ośrodkowi medycznemu. Zatem nie była to zbyt ciekawa pogoda, ale miał dosyć siedzenia na miejscu.
-Jak to się stało? - zapytał wskazując skinieniem głowy na ranę kobiety. Pogładził palcami swoją, już trochę zbyt długą brodę i rozejrzał się po sali w poszukiwaniu jakiejś laski, kuli, albo czegokolwiek. Nie znalazłszy niczego takiego, przypomniał sobie, że przed wejściem do budynku zostawił swój kostur podróżniczy. Solidny, dębowy kij był idealną podporą dla rannego wojownika. Zamierzał jak najszybciej wyjść i nie bacząc na pogodę przejść się po mieście. Spojrzał jednak na elficę i zastanowił się, czy wypada zostawić damę samą.
-Dasz radę chodzić? - zapytał, spodziewając się jednak treści odpowiedzi. Z jednej strony chciał powędrować ulicami miasta i przemyśleć kilka, istotnych dla niego rzeczy, a z drugiej strony nie byłoby kulturalnie zostawiać kobietę w połowie rozmowy samą. Raz jeszcze odruchowo sięgnął do kieszeni po fajkę i raz jeszcze jej tam nie zastał. Musiał ograniczyć palenie tego zielska.

Offline

 

#28 2013-07-01 17:25:11

Busil

Moderator

1464447
Zarejestrowany: 2013-03-20
Posty: 344
Punktów :   

Re: Punkt Medyczny

Busil pojawił się w punkcie medycznym. Był wdzięczny Baldurowi za uratowanie mu życia i przyszedł do niego z obiecaną już beczką piwa, jedną z beczek, które zdobyli podczas misji pokojowej. Wchodząc do środka, od razu zauważył, że Baldur miał masę roboty, była tam Airi i Nazael, oraz ktoś, kogo nie znał. Nazael leżał na jakimś łóżku, chyba spał, podczas gdy Airi rozmawiała z nieznajomym. Po jej twarzy zauważył, że była słaba, musiała być w ciężkim stanie i była wypompowana psychicznie. Fricai zaczął łazić po punkcie w poszukiwaniu Baldura.
- Hej, Baldur! - krzyknął - Gdzie jesteś?

Offline

 

#29 2013-07-01 18:03:21

Kylar Stern

Moderator

19483948
Zarejestrowany: 2013-06-14
Posty: 305
Punktów :   

Re: Punkt Medyczny

Stał na jednym z tarasów w Gnieżdzie. Chciał wyrwać się na chwile z sali szpitalnej. Przepełniona pacjentami stawała się istnym więzieniem dla Baldura mimo iż był lekarzem był również wojownikiem. Ukłucie tęsknoty w sercu przypomniało mu o wszystkich bitwach i wojnach, które przeżył. Przypomniał sobie chwalebne szarże na szeregi wystraszonych przeciwników. Wyrwał się z rozmyślań i ruszył w stronę lazaretu. Podążał korytarzem oglądając obrazy na ścianach. Usłyszał głos Busila nawołujący go z gabinetu. Doszedł do drzwi, nie wchodząc do środka krzyknął:
- Witaj przyjacielu! Znów jakiś nędzny tubylec ugodził Cię zatrutym ostrzem!?

Ostatnio edytowany przez Nightmare (2013-07-01 18:13:39)


Karta postaci
Artill Cahir - to moje drugie imię. Zabójca musi dbać o anonimowość.

Offline

 

#30 2013-07-01 18:09:25

 Tsuki

Mieszkaniec

26526104
Zarejestrowany: 2013-04-16
Posty: 277
Punktów :   

Re: Punkt Medyczny

Jakimś cudem dowlekła sie do Punktu Medycznego z dzieckiem w koszyku. Po cichu weszła do środka. Stanęła w wejściu blada, a na jej niebieskich włosach była krew. Oparła się o ścianę, bo dłużej nie mogła stać. Położyła koszyk ze śpiącym maleństwem na podłodze. Wszystko zaczynało jej się rozmazywać. Przed sobą zobaczyła Busila. Złapała go za rękaw.
-Busil..-zaczęła- Wiesz, gdzie jest Baldur? Trochę mi słabo- próbowała się uśmiechnąć, ale przeszkodził jej w tym ból. Miała wrażenie, że zaraz rozsadzi jej czaszkę. Skuliła się i znów osunęła się na ziemie nieprzytomna.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.dragons5.pun.pl www.pogadanki17.pun.pl www.percepcja.pun.pl www.mroza15.pun.pl www.badmintonlegnica.pun.pl